Ciasteczka są bardzo aromatyczne , delikatne i eleganckie,aż nie wypada ich dużo zjeść;)Mam już przygotowaną porcję migdałów na dzień jutrzejszy, bo pozostał niedosyt.Zrobiłam z 1/3 porcji i większość trafiła do ciasta.Jutro więc mam zamiar powtórzyć wypiek,żeby móc się podelektować pojutrze eleganckim Amaretti do porannej mlecznej kawy,która być może elegancka nie jest,ale taką właśnie lubię.
Ciasteczka Amaretti
340 g zmielonych migdałów
300 g cukru pudru
4 białka
30 ml likieru amaretto (ewentualnie można użyć aromatu migdałowego)
Białka ubić na sztywno. Delikatnie wmieszać do nich zmielone migdały i cukier. Dodać likier i wymieszać. Blaszkę wyłożyć papierem do pieczenia. Łyżeczką nakładać niewielkie porcje, zachowując między nimi odstępy (można to również robić rękawem, ale łyżeczką dużo prościej).
Piec około 15 minut w temperaturze 170ºC, do złotego brązu.
Od Asi:Piekłam z 1/3 porcji wyszło 18 ciastek o przekroju około 4cm.Migdały sama prażyłam na suchej patelni i zmieliłam.Cukier puder miałam tylko waniliowy,myślę ża pasował skoro tak nam smakowały.
Smacznego .
bloga Dorotus znam, ale ten przepis jakos mi "uciekł"
OdpowiedzUsuńP.s. Co do gotowych ciasteczek amaretti w sklepie - zawsze są w Lidlu :)
Oj pewnie są , ale Lidl nie jest tak blisko jak Biedronka ;)A tak poważnie to potrzebowałam na szybko,bez jeżdżenia i szukania i cieszę się,że trafiłam na ten przepis ,bo są ... ciekawe.Zaraz zabieram się do prdukcji.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUwielbiam amaretti! Pieklam je z praktycznie identycznego przepisu co Ty, z tej oto strony : http://amusesbouche.canalblog.com/archives/2006/11/30/3285541.html
OdpowiedzUsuńI potwierdzam, rzeczywiscie sa pyszne :)
Pieklam tez w wersji bez ubijania bialek i tez bardzo nam smakowaly.
Pozdrawiam!
Oj śliczne są ciastka z podanej przez Ciebie strony.Żałuję tylko,że nie mogę nic,a nic zrozumieć z treści.Efekt wolałabym osiągnąć taki jak na zamieszczonych fotkach,niż taki jak u mnie.Udało Ci się ,czy też "plaskacze" wyszły ;)?Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńNie nie, nie wyszly mi 'plaskacze' ;) A wygladaly tak :
OdpowiedzUsuńhttp://www.beawkuchni.com/2008/08/amaretti.html
Problem w tym, ze czesto dodaje wiecej zmielonych migdalow juz w trakcie mieszania masy (oceniam teraz 'na oko' czy jest zbyt luzna czy nie). No i migdaly musza byc zmielone praktycznie na pyl, jak maka ;)
A przepis u mnie jest wlasnie przetlumaczony z tej linkowanej strony m.in. :)
Aajt... śliczne te Twoje Amaretto:)Byłam,patrzyłam... spróbuje.Mam nadzieję,że osiągnę taki wizualny efekt - ideał!!Już widzę kilka swoich błędów,migdały nie są "na mąkę" i masa jest za luźna.Dziękuję za wskazówki :)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze moglam sie na cos przydac ;)
OdpowiedzUsuń