piątek, 5 lutego 2010

Ot... zwykła chałka i to na dodatek "nieudałka"...

ale moja własna ,pierwsza w życiu.Mało mam doświadczeń z ciastem drożdżowym i nie bardzo wiem jak się z nim obchodzić.I tu użyję wyświechtanego powiedzenia ,że człowiek uczy się na błędach i tak w tym przypadku będzie.Od dłuższego czasu przyglądałam się przepisom na chałkę , bo uwielbiamy ją z moim synkiem.Mama często nam ją przynosi z pobliskiego sklepu sieciowego,gdzie dla odmiany chałka dociera od znanego cukiernika w moim mieście (namiar chyba jest tajemnicą handlową,bo nie został zdradzony).Ja jednak chciałam swoją własną ,ugniecioną ,uplecioną i tak oto powstała z tego przepisu.Wzór plecenia zaczerpnęłam od  Liski.Niestety tak jak wspomniałam "nieudałka" ,bo popełniłam grzech niecierpliwości i poniosłam karę w postaci zwięzłej ,niestety nie puszystej chałki.W smaku jest dobra,dlatego polecam ,natomiast trzeba pozwolić jej na każdym etapie porządnie wyrosnąć.W/g przepisu ostatni etap miał trwać 20 minut i owszem trwał,tylko widocznie w tym przypadku należy bardziej sugerować się zachodzącymi zmianami,a nie czasem.Mój tata nomen omen inżynier chemii spożywczej , technolog wypiekowy zadzwonił do mnie z pocieszeniem,że dobra,że zjadł ze smakiem tylko rzeczywiście nie wyrosła odpowiednio.Udzielił mi też pewnej fachowej rady,którą wam przekazuję ,chociaż sądzę ,że tylko ja żyłam sobie w błogiej drożdżowej nieświadomości;)Mianowicie,jeśli na ostatnim etapie powiększania objętości delikatnie uciśniemy uformowane ciasto i nie wróci ono do swej pierwotnej postaci to chałka jest ready do pieczenia,jesli natomiast nadal jest sprężyste i ładnie dziurka po wgnieceniu się wyrównuje to trzeba się uzbroić w cierpliwość i czekać!Ja w każdym razie być może nawet jutro zabieram się za następny wypiek z tego samego przepisu, a w celu porównawczym kolejną wykonam w/g Liski.
 CHAŁKA


Składniki:
 40 g drożdży
 550 g mąki
 1 łyżeczka soli
 1/2 szkl mleka
 1 duże jajko
 2 łyżki masła
 5 łyżek wody
 4 łyżki cukru
 żółtko
 kruszonka ( 2 łyżki mąki, 1 łyżka cukru, 1 łyzka masła)

Wykonanie:
Drożdże rozetrzeć z łyżką cukru, zalać ciepłym mlekiem i rozmieszać z trzema łyżkami mąki. Zostawić do wyrośnięcia.
Do miski wsypać mąkę, zrobić w niej dołek , wlać wyrośnięty rozczyn, jajko rozmącone z 3 łyżkami cukru, sól, rozpuszczone ciepłe masło i wodę.
Zagnieść ciasto, aż zaczną pokazywać sie pęcherzyki powietrza, następnie zostawić do wyrośniecia, aż podwoi swoją objetość. Jeszcze raz zagnieść ciasto i podzielić je na trzy części. Z każdej części uformować wałki ,równej długości i zapleść z nich warkocz. Końce połączyć i podwiną pod spód.
Chalkę przełożyć na blachę wysmarowaną tłuszczem i pozostawić około 20 min do wyrośnięcia. Nastepnie posmarować wierzch żółtkiem i posypać kruszonką.
Piec około 20-30 min w 180 stopniach C.
Smacznego!

Od Asi : z grubsza na wstępie od Asi było,czyli cierpliwości człowieku przy cieście drożdżowym ;)Dodatkowo mogę wspomnieć o kruszonce, bo z tą miałam też małe przeboje .Ogólnie kruszonkę toleruję tylko na chałce,więc nie robiłam jej nigdy (to wstyd chyba się przyznawać).I nie wiedziałam co zrobić z tą mazią ,która mi się wytworzyła,ale szybki ratunek u mamy : dodać maki,ale nie zapomnieć dla równowagi o dodaniu cukru, co by kruszonka miała smak.To akurat mi w końcu wyszło;)

Serduszko chałkowe poczyniłam na życzenie synka,może będzie dla Was walentynkową inspiracją.Przekroilismy je później na pół i pięknie wygladało z czerwonym dżemikiem.

Nie było mnie jakiś czas "ciałem" na blogu ,bo czasem jak za dużo złego się wokół mnie dzieje,nie umiem się odbić i wrócić do świata żywych.Wszystko mi wówczas obojętne,lenistwo mnie ogarnia w każdej dziedzinie.Patrzeć ,czytać mogę , pisać i myśleć o tym co czytam już nie.Tym razem dopadły mnie problemy z pozoru banalne o czym rozpisywać się nie będę ,bo nawet nie umiem tego przelać na ekran,ale dotyczące uświadamiania sobie ,że świat jest dżunglą ,a ludzie bywają zwierzętami bez uczuć .Ja to wiem od dawna i pogodzić się nie potrafię,ale boli kiedy musi dowiedzieć się o tym ośmioletnie dziecko  w którego oczach widzę niezrozumienie,strach i tę naiwność,że może jednak to wszystko co się dzieje wokół niego to żarty.A ośmioletnie dzieci z rodzin wcale nie patologicznych (chociaż nie wiem,czy nie powinno się tego jednak patologią nazwać)gdzie pieniądz ważniejszy jest od przytulania i mówienia "KOCHAM CIĘ" potrafią być niezmiernie podłe i solidarne w tej podłości!Podłe w stosunku do słabszego,ale przecież bardzo mądrego i inteligentnego dziecka,podłe dla kogoś kto jest słabszy ,bo nie umie powiedzieć "spadaj" bo nikt go nigdy tego nie uczył,nigdy tego w domu nie słyszał.Dla dziecka,które do matki w obecności innych ludzi w całej swojej naiwności potrafi powiedzieć "mamuś kocham Cie ,miłego dnia".I za to wszystko dziecko było wyśmiane ,prześladowane ,ganiane bez opamiętania ?!Nie dowierzam!!Dzieci są na tyle małe,że można na nie wpłynąć,pouczyć...ale co będzie później?!

SYNKU KOCHAM CIĘ

6 komentarzy:

  1. Moja droga, takie serce, a Ty piszesz, że nieudana? Nie każdy od razu jest mistrzem. Ważne, że się odważyłaś. I że smakowała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szarasiu, sliczna ta chalka! Na zdjeciu wyglada na puszysta, ale Ty - majac ja 'na widoku' pewnie wiesz lepiej, wiec sie nie bede sprzeczac ;)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz - ja się nauczyłam cierpliwości przy wypiekach (drożdżowych czy na zakwasie) - temeratura, wilgotność - wszystko ma wpływ na to jak nam szybko ciasto wyrasta - ja kieruję się wyglądem i generalnie udaje mi się (choć też miałam parę wpadek - jak każdy).
    A co do dzieci to tylko dodam, że bardzo potrafią być okrutne, zwłaszcza w grupie. Patrząc obiektywnie - to zupełnie bez powodu. Mam nadzieję, że Twój synek zawsze będzie tak pięknie do Ciebie mówić!
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie sie ta chałka bardzo podoba :)

    Uściski dla Ciebie i Synka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szarasiu, co Ty opowiadasz! Chałka bardzo ładna i okrutnie apetyczna :) Ja też właśnie wyjęłam z pieca blachę najzwyklejszego, prostego placa drożdżowego z kruszonką :) Już się nie mogę doczekać śniadania ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję Wam za odwiedziny i pocieszenie .Ja z tych co w swoje siły nie wierzą.Dzięki Wam inaczej spojrzałam na swój wyrób :)Zawzięłam się i z drożdżowym walczyć będę , chociaż nadgarstki niewyrobione i bolą, a maszyny żadnej nie posiadam,to satysfakcja z produkcji własnej duża !
    Dziękuję za wsparcie psychiczne , pozdrowienia ja też ściskam pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej!!!

    OdpowiedzUsuń